sobota, 19 listopada 2016

O problemach nie taki ciąg dalszy

Jest już ciemno...w tle włączoną mam przyjemną dla ucha piosenkę.
Nie wiem od czego tu zacząć,nie wiem czy wprowadzić Cię w moje życie,przerazi Cię.
Przerazi Cię moja osobowość.

Mam mało lat,mam pospolite imię,ładną twarz i szczupłe ciało,moje niebieskie tęczówki są zbyt łatwe do oszukania.
Ja cała jestem łatwa,łatwa pod wieloma względami.

Skupię się dziś na byciu naiwną...łatwą do zaciągnięcia do łóżka.

Zawsze byłam naiwna,ojciec bijąc mnie gdy miałam ledwie 5 lat,przepraszał,wybaczałam...
bo nigdy przecież ''więcej już tego nie zrobi''
Za następne 5 lat powiedział ''że przecież on nie jest alkoholikiem''

Ojciec bił mnie odkąd pamiętam,za co można było bić 5-6  letnie dziecko?
grzeczne dziecko,grzeczną dziewczynkę kochającą rodziców,dla której autorytetem była św. Faustyna,do której modliła się zawsze gdy kładła się spać obok swojej ukochanej babci,do której nigdy nie straciła szacunku?

,-za to,że nie chciała już jeść.
-za to,że płakała gdy tatuś kłócił się z mamusią
-za to,że przeszkadzała
-za to,że przecież miało jej nie być!


Gdy miałam około 10 lat,mój cały świat...moja ukochana osoba,która jako jedyna nie chce dla mnie źle...wyprała mi mózg.

Ojciec zawsze wmawiał mi,że matka,babcia,dziadek i brat chcą dla mnie źle,że źle go oceniali od zawsze.
Że nie powinnam się do nich odzywać,a jemu powtarzać wszystko co mówią.
Że powinnam kochać tylko jego.

Nie pochodzę z biednego domu,wręcz przeciwnie,zawsze miałam pieniądze,nawet nie musiałam o nie długo prosić.  

Gdy to wszystko się stało mieszkałam w dużym ładnym czystym mieszkaniu,matka zawsze czysta,ze znanym sklepem,który przynosił duże zyski.  

Moja matka była dziwnym człowiekiem,wciąż nim jest,przecież żyje.  
  
Raz była cudowna,typowa kochająca mama,a zaraz potrafiła zmienić się w popierdoloną 'nauczycielkę',tak to opisywałam.

Moja pani od historii w gimnazjum,chodziła jak typowy ochroniarz w tesco, miała się za niewiadomo kogo,pewna swoich błędnych racji,nieświadoma (a może zbyt świadoma) swoich raniących słow.

Nigdy nie uczyłam się wybitnie,w pierwszej podstawówce zawsze wyciągałam czerwone paski,ze średnią 4.91 i 4.82
w drugiej podstawówce miałam ledwo 4

O podstawówkach,i koszmarze jaki przeżyłam i po części zafundowałam wielu ludziom kiedy indziej...

Mam brata 
Karol jest ode mnie starszy o 2 lata
niski chłopak,wątłej budowy,całkiem przystojny z drogiej marki okularami na nosie

moje oparcie,mój przyjaciel,moja jedyna ucieczka od wszystkiego

odkąd poszedł do liceum,po jego bardzo trudnym okresie w życiu,który przeżył w dwóch poprzednich szkołach(napiszę o tym)które z oczu wyciskają mi łzy.

zmienił się,mieliśmy robić sobie tatuaże z naszymi imionami nawzajem na tą myśl dziś jest mi niedobrze.
Zaczął traktować mnie jak szmatę.  Zaczął wszystkich mieć za zero, 
To on był ten najlepszy.

Karol wraz z matką,zaczął podcinać mi skrzydła gdy byłam w gimnazjum,że nie pójdę na studia,będe debilem,który będzie sprzątał ulicę,zawsze to słyszałam od rodziny
że będę w pomarańczowej kamizelce a mnie to nawet wtedy cieszyło,że skończe chociaż tak.

Zawsze mierzyłam wysoko...widziałam się za szklanym biurkiem w białej ołówkowej spódnicy i schludnie upiętych włosach,w moim budynku gdzieś w stanach.

o tam się widziałam,i tam się jeszcze znajdę.











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz